Mój pracowy wół roboczy aka komputer został zainstalowany gdzieś w okolicach 2014 jako Debian 7 aka Wheezy.
Od tego czasu był aktualizowany przeżywając przy okazji
- wymianę dysków x2 (ssd -> ssd -> nve)
- wymianę procka, płyty, pamięci x2 (intel -> amd -> intel)
- aktualizacje od wersji 7 do (obecnie działającej) wersji trixie (przyszłej wersji 13 stabilnej).
W sumie nie pamiętam żadnych większych problemów (jakieś małe się zdarzały, zwykle związane z niestandardowym oprogramowaniem, które w którymś momencie dorzuciłem).
Generalnie u mnie jest to pinpong: co do zasady pracuję na wersji testowej debiana, jest ogólnie wystarczająco stabilna jak na moje potrzeby, tylko w momencie jej stabilizacji na kilka miesięcy przechodzę na wersję stabilną i czekam aż następna wersja testowa się trochę uleży, by ponownie się na nią przełączyć.
W miażdżącej większości przypadków zwykłe apt (wcześniej apt-get) bez zająknięcia przeprowadzało proces od a do z bez najmniejszego problemu.
Wiem nikogo, ale dla mnie #debian to naprawdę świetny przykład stabilnie tworzonego systemu od dziesięcioleci, co jest koszmarnie ważne jeśli mówimy o środowisku do pracy.
Które nie musi być funfell-nówka jak Ferrari czy inne BMW modnego kolesia na dzielni ale za to, jak ten stary pickup dziadka działał 10 latemu, działa dzisiaj i można sądzi, że za dziesięć lat też będzie działał.